sobota, 15 lutego 2014

WWM od Niarka

Bez zastanowienia wkroczyłem w portal .Poczułem zawroty w głowie , unosiłem się w ciemnej pustce gdy nagle moje łapy odnalazły punkt oparcia .Teraz znajdywałem się na polu najwyraźniej po zaciekłej bitwie. Wszędzie walały się ciała poległych wojowników .Po wkroczeniu na pobojowisko do moich nozdrzy wdarł się zapach krwi i cierpienia jeszcze żyjących ludzi .Teren na którym się znajdowałem był nierówny a klimat zimny i oschły.
 Nagle gdy wypatrywałem korony ujrzałem dosyć duże zamczysko na klifie .Jakby ktoś próbował coś takiego ukryć to tam pomyślałem .Na moje nieszczęście klif mierzył około 25 metrów a jego zbocze było za strome żeby się po nim wspiąć .Ruszyłem więc naokoło aby znaleść łatwiejszą drogę .Skierowałem się w stronę rzeki skąd wędrowała woda z miasta .Po paru minutach dotarłem do dosyć sporego wodospadu i do ... skalnych półek prowadzących do zamczyska.
Szybkimi susami skakałem z półki na półkę gdy pod moim ciężarem jedna z nich zaczęła się walić. Naszczęście w porę skoczyłem na sąsiednią lianę na której zawisłem jak marionetka i patrzyłem jak wszystkie półki poniżej mnie walą się.
-Czyli to  wycieczka w jedną stronę szepnąłem do siebie
Niestety liany tak mnie opętały że nie miałem pola manewru i bezsilnie jeszcze bardziej się w nich plątałem.W sumie cieszyłem się że nie pękają (jak na razie) ale być tak skrępowanym też nie jest najlepiej . Więc podjąłem decyzje przegryzienia roślin. Była to samobójcza decyzja ale nie miałem wyboru ,więc szybko zacząłem gryść najcieńszy punkt rośliny. Nagle roślina pękła , naszczęście w porę złapałem koniec liany i jak Tarzan szybowałem w powietrzu .Gdy nagle zderzyłem się ze skalną półką.Poczułem mroczki przed oczami ale złapałem się przednimi łapami skały.Dla bezpieczeństwa nie puszczałem liany ,i spróbowałem wdrapać się na półkę. Gdy puściłem biedną roślinę dopiero zacząłem sobie zdawać sprawę z wysokości na której się znajdywałem .W jednej chwili dowiedziałem się o sobie jednej rzeczy ,że mam lęk wysokości.Znajdywałem się jakieś 16 m nad ziemią a ja nie mogłem się ruszyć.Strach sparaliżował wszystkie moje mięśnie .Nie wiedziałem co zrobić.W dół nie miałem co ruszać więc musiałem pokonać strach i ruszyć w górę.Ani razu nie patrząc w dół próbowałem dostać się na górę .Górne półki okazały się mocniejsze niż poprzednie i po chwili byłem na górze .Gdy tylko wspiąłem się na ,,bezpieczny ląd'' , od razu rzuciły mi się w oczy piękne mury wiecznego zamczyska.Przedstawiały one sceny walki , koronacje, pogrzeby, zwycięstwa i koronę!
Szybko podbiegłem do rzeźby przedstawiającą króla z koroną na głowie .Korona nawet w tych kolorach wydawała się piękna ,dostojna i godna prawdziwego króla. Następna płaskorzeźba przedstwiała koronę w wielkim skarbcu na krześle ??Ludzie mają głupie pomysły przeszło mi przez myśl kierując się w strone wrót królestwa. Kiedy byłem już dostatecznie blisko wejścia ,usłyszałem głośną muzykę ,śpiewy i ogólny gwar dochodzący z wnętrza zamczyska. Gdy znalazłem się przed zamkniętymi wrotami, miałem dostać już szału kolejne wysokie coś co stało na mojej drodze . Naszczęście w oddali zobaczyłem wóz ciągnięty przez konia. Wpadłem na pomysł ,szybko schowałem się w krzakach i kiedy woźnica zatrzymał konia ,ja szybko wpakowałem się pod belkę pod wozem . Po chwili usłyszałem konchę i typowe odgłos otwierania się wielkich metalowych drzwi .Nagle wóz ruszył powodując że o mało nie spadłem na skałę.Koń zatrzymał się po jakiś 5 min .Skorzystałem z okazji i kiedy nikt nie patrzył szybko wymkąłem się z pod powozu .I pobiegłem w jakieś wysokie miejsce żeby zrobić zapoznanie terenu .Niestety wszytko tutaj wyglądało jak labirynt ,nie malże wszystko wyglądało identycznie.Każdy zakręt ,dom, ludzie byli identyczni.Różniła ich tylko jedna rzecz ...zapach. A z tego co wywnioskowałem musiałem kierować się w stronę pieczeni ,bo przeważnie tylko królów było na nią stać .Ale także mogłem dać się złapać a patrol mógł mnie przytaszczyć do króla .Niestety żadnego patrolu w okolicy nie widziałem ,więc zostało mi tylko zrobić zamieszanie.

2 komentarze: