Kipiałam ze złości, jednak nie wydarłam się, tylko syknęłam sarkastyczne :
-Oh, królewicz Niarkuś, zdecydował się wreszcie zawitał w nasze skromne progi!! Witać, witać! Mam dla królewicza prezent!!- mówiąc to uderzyłam go mocno w kark - Królewiczowi nie wypada mówić komuś takiemu jak ja gdzie się wybiera?! Ah no taak.. Zapomniałam, królewiczowi nie przystoi..- Nagle zauważyłam stojącą obok niego niebieską wilczycę. Zbyt obok.- Won!! - ryknęłam na nią - U jego boku jest miejsce tylko dla mnie!! Kim ona do cholery.... - urwałam bo nagle z zachodu zawiał silniejszy wiatr, niosąc ze sobą mieszaninę rozmaitych zapachów, a wśród nich, zapach krwi i... Obcego wilka. Powoli podeszłam do krzaków obok. Nie zważając na ból wywołany cierniami wpijającymi się w łapy, odgarnęłam je, i zobaczyłam białą wilczyce wilczyce ze skrzydłami. Martwą. Zawołałam resztę. Przyglądałam się chwile, i już odwróciłam się żeby odejść kiedy obca, niebieska wilczyca oznajmiła
-Ona żyje.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz