wtorek, 8 kwietnia 2014

Nowa wilczyca WWZ - Gumi!



















Imię: Megpoid, ale nie lubię tego imienia
Przezwisko: Gumi. Tak się przedstawiam i tak chcę być nazywana
Wiek: 2,5 lat
Płeć: wadera. Choć imię dwuznaczne...
Żywioł: natura
Rodzina: w innej watasze. Czekają na mój powrót, jednak chyba tu już zostanę
Partner: jestem szaloną nastolatą której marzy się miłość! Miłość której jeszcze nie zaznałam... Ale trudno! Jeszcze masa czasu przede mną.
Potomstwo: brak
Stanowisko: Z powodu mojej znajomości na roślinach (też i tych leczniczych) i tego że strasznie lubię dzieci, postanowiłam obiąć stanowisko gł. medyka.
Charakter: jak już powyżej wspomniałam, szalona nastolata! Choć można o mnie powiedzieć, dziecko ze wsi, albo wieśniaczka. Uwielbiam szczeniaki i zabawę z nimi. Kocham odpocząć po ciężkiej pracy. Nigdy nie narzekam gdy ktoś każe mi pracować ciężko - im cięższy trening, tym większa satysfakcja po jego ukończeniu. Kocham rolnictwo. Przyznam się szczerze, moją wadą jest to ile nawijam. Mogę gadać bez przerwy, i kocham to robić, chociaż zazwyczaj wszystkich to wkoło irytuje. Bardzo ciekawska. Wiosną muszę obwąchać każdy kwiatek, latem zajrzeć do każdej norki, jesienią obejrzeć każdy listek, zimą przyglądać się każdemu płatkowi śniegu. Optymistka tak straszna, że aż nie do zniesienia
Marzenie: nie mam pragnień. Mam już wszystko czego pragnę
Motto: Jeżeli twoja druga połówka chrapie przez sen, delikatnie odwracaj jej głowę. Do momentu aż usłyszysz traśnięcie. <3 ;
Ulubione Jedzenie: Marchewki
Ulubiony Przedmiot: gogle. Nosze je na czole
Ulubione Miejsce: wszędzie jest mi dobrze - szybko oswajam się z nowym otoczeniem
Lubię: śpiewać, rośliny
Boi się: ciemności
Miesiąc urodzenia: Październik czyli moim znakiem zodiaku jest świnka <3 małe prosiaczki są urocze <3
Historia: jako malutki szczeniak wyruszyłam w podróż, będąc ciekawa świata. Już po paru dniach natknęłam się na kłusownika. Mimo wszystko udało mi się przeżyć. Uratował mnie człowiek. Był on leśniczym. Zabrał mnie do swojej chatki. Trzymał tam parę dni, jednak potem okazało się że nie może mnie zatrzymać. Człowiek oddał mnie swojemu bratu, o imieniu Horst. Był on rolnikiem. Pomagałam mu siać zborze, ciągnęłam pług, broniłam owiec i krów na wypasie, a dzięki mojej obecności, żadne dzikie zwierzęta nie miały odwagi zbliżyć się do farmy. Pan Horst dbał o mnie, oraz chronił. Bo odwiedzało nas wielu ludzi którym mój pan sprzedawał żywność, a czy na odkryciu zielonej, skrzydlatej wilczycy nie można by wiele zarobić? Ale on taki nie był... Chował mnie za każdym razem gdy tylko przyszedł jakiś człowiek. Praca na farmie była naprawdę trudna, jednak dawałam sobie jakoś radę. Prawdę mówiąc sprawiała mi wielką przyjemność. Po jakimś czasie Horst nie musiał już mnie ukrywać. Nauczyłam się zmieniać w człowieka. Mojego pana to bardzo uradowało. Staliśmy się jeszcze bardziej zżyci, on traktował mnie jak córkę. Na urodziny dostałam od niego gogle, które noszę zawsze na czole. Jednak staruszek z dnia na dzień czuł się coraz gorzej. Pewnego dnia zmarł, a miasto postanowiło zburzyć farmę, aby poszerzyć granicę miejską i wybudować na jej miejscu autostradę. Broniłam mojego domu rękami i nogami, kłami i pazurami jednak nie poskutkowało...
Właściciel: terracotta70
Zdjęcie jest przejściowe! Potem je podmienię!
Głos:

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz