Obudziłam się w jaskini. No masz musiała przyjść ta wadera. Spojrzałam na wejście. Siedziała tam tyłem do mnie. Wstałam cichu, ale zapomniałam o złamanej łapie. Gdy tylko zaatakował mnie jej ból, głośno jęknęłam i upadłam na ziemię. Wadera u wejścia obróciła się i podbiegła do mnie.
-Jakaś ty uparta..- skomentowała i pomogła mi wstać.
-A coś nie tak..- odparłam, gdy znów leżałam na posłaniu.
-Chyba widzisz w jakim stanie jesteś. Powinnaś grzecznie leżeć i zdrowieć, a nie na siłę próbować uciec.
-Nie wiem czy mogę wam ufać...
-Możesz ufać, możesz. My cię nie zjemy...- zapewniła mnie z uśmiechem.
Wyluzowałam się. Może nwza serio można im ufać....
Kayam
Wenus-brakus -.- sory
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz